historia procesu
     złota korona
     przebieg procesu
     sarkofag
     skompletowanie dokum.
     przeniesienie postulacji
     dom rodzinny Rozalii
     podziękowania


   Relacja ze złożenia wotum

Niedziela, 24 listopada. Jeden z pierwszych mroźnych dni listopada. Święto Chrystusa Króla. Przed Bazylikę Serca Jezusa o g. 14.00 zajechał autobus z rejestracją tarnowską. Jeden za drugim zaczęli wysiadać z niego ludzie, którzy następnie sznureczkiem przeprawili się na drugą stronę jezdni i weszli do Bazyliki. Miejsca najbliżej ołtarza były już zajęte przez osoby, które przybyły wcześniej, a teraz półgłosem modliły się wspólnie.

O 15.00 Bazylika jest już pełna. Tylko boczne nawy są jeszcze drożne. Wierni modlą się koronką do Miłosierdzia Bożego.

Po modlitwie w murach kościoła oo. jezuitów rozbrzmiewa głos Orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnej, która przyjechała z Dobczyc, żeby uczcić Króla Wszechświata. Wierni już po kilku nutach rozpoznają, jaka pieśń jest intonowana i - choć nie wiedzą, czy nie powinni raczej w milczeniu słuchać muzyki - spontanicznie podejmują śpiew.

Msza św. ma się rozpocząć o g. 15.30. Kilka minut przed tą godziną pojawia się w prezbiterium o. Edward Stoch SJ, pre­fekt Bazyliki. Wita się ze zgromadzonymi i pokrótce przedstawia im historię miejsca, w którym się znaleźli. Wierni dowiadują się o tym, jak to cały Naród budował tę świątynię, która w roku 1960 na mocy dekretu Jana XXIII uzyskała tytuł bazyliki. Bp Karol Wojtyta, który odczytał ten dekret (w Uroczystość Chrystusa Króla), tego samego dnia poświęcił kaplicę Najświętszego Sakramentu i przypomniał, że obowiązkiem jezuitów jest głoszenie kultu Serca Bożego dla podtrzymania wiary w naszym Narodzie. Ojciec prefekt zwrócił też uwagę na mozaikę, znajdującą się w prezbiterium, która przedstawia hołd, oddawany przez wszystkie stany Narodu Polskiego Sercu Bożemu.

Jesteśmy więc na właściwym miejscu i we właściwym czasie, by uczcić Króla naszych serc, naszych rodzin i naszego Narodu.

Po kilku minutach Bazylikę napełnia uroczysty głos organów, a z zakrystii wychodzi procesja. Na początku idą klerycy jezuiccy, za nimi zaś księża. Jest ich około dwudziestu. Prawie połowa z nich to ojcowie jezuici, reszta to księża diecezjalni i przedstawiciele innych zgromadzeń zakonnych, którzy pragnęli włączyć się w tę wyjątkową uroczystość.

Rozpoczyna się Msza św. Głównym celebransem jest o. prof. Władysław Kubik SJ, który serdecznie wita czcicieli Serca Jezusa. Zapowiada intencję Mszy św.: za ofiarodawców wotum - za tych, którzy ponad wszystko kochają Serce Jezusa i Polskę. Mówi prawdziwie z serca. Jego głos zdradza wzruszenie i wyraża zaangażowanie w to, co się dzieje. Tym łatwiej podporządkować się jego sugestii, aby zjedno­czyć się z całym Kościołem Chrystusowym i w imieniu tegoż Kościoła poddać się pod panowanie Serca Jezusa.

Akt skruchy. Jeden zwielokrotniony głos wiernych wyznaje Bogu żal za popełnione grzechy i błaga o przebaczenie. To mówi Kościół. Aż dreszcz przenika od tego potężnego zjednoczonego głosu. Jakimż oparciem są dla siebie nawzajem ci ludzie, którzy są obok, którzy upadają, ale chcą się podnieść, wyciągając ku Bogu dłonie w geście błagalnym. Jak dobrze być razem.

Modlitwy mszalne i lekcje, przeznaczone na dzisiejszą uroczystość, z jednej strony napawają otuchą, ukazując obraz Chrystusa Króla jako Dobrego Pasterza, który zagubioną owcę odszuka, okaleczoną opatrzy... (por. Ez 34,11-12.15-17). Jednak sam Dobry Pasterz ostrzega: "Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły" (Ez 34,17). Królowanie Chrystusa ma trwać, "aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy" (1Kor 15,25). A więc cechą tego królowania nie jest bezkonfliktowość, "święty spokój"... W Ewangelii zaś Jezus mówi, że gdy przyjdzie w chwale, "oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie".

Do ambonki podchodzi o. Kiersztyn. Wierni w ciszy, która cechuje całą uroczystość, wsłuchują się w jego słowa, opowiadające o wspaniałym Królu i o Jego Sercu, wzgardzonym przez ludzi. Wzrusza i zawstydza przytoczony przykład pierwszych chrześcijan, którzy "woleli kły dzikich zwierząt niż wyrzeczenie się obietnicy Królestwa wiecznego".

(…) Pod wpływem przynaglających słów kazania na twarzach wielu ludzi pojawiają się rumieńce. Czy są one gwarancją tego, że uczynią oni wszystko, by przyczynić się do nastania Królestwa Chrystusa w naszym Narodzie?

Żarliwie wypowiadane jest Credo. Tak modlą się ludzie, którzy opowiedzieli się za Chrystusem i uświadamiają sobie tego konsekwencje.

Znów rozbrzmiewa muzyka. Pomiędzy ludźmi przechodzi procesja z darami. Na jej przedzie widać dwa wielkie kosze róż: białych i czerwonych. Za niosącymi kwiaty idzie gromadka małych dzieci, poprzedzając niesioną na purpurowej poduszce złotą koronę. (…) Oprócz korony, w której utkwione są oczy wiernych, delegacja Fundacji Serca Jezusa niesie Złotą Księgę Fundatorów, zawierającą imiona ponad 600 ofiarodawców. Procesję zamykają delegacje młodzieży i młodych małżeństw, które niosą chleb i wino.

Przed konsekracją darów ofiarnych celebrans modli się nad koroną, prosząc Pana Jezusa o pobłogosławienie i przyjęcie tego wotum oraz o uczynienie swoją własnością serc, które uznają Jego królewską władzę nad całą Polską.

Teraz następuje moment najbardziej wzruszający. Wszystkie oczy zwrócone są ku figurze Serca Pana Jezusa. Organista intonuje pieśń Chrystus Wodzem. O. Kiersztyn wspina się po schodkach i - ucałowawszy wpierw z czcią dłoń figury Pana Jezusa - nakłada złote wotum na głowę tejże figury. Teraz kapela góralska, która przyjechała z Rabki, z werwą gra na swych instrumentach. Wiernych opanowuje wielka radość. Jest tak ogromna, że musi się jakoś uzewnętrznić. Ale jak? Nagle cała Bazylika zatrzęsła się od rzęsistych, niepohamowanych braw. Znalazł się więc sposób na wyrażenie entuzjazmu, radości i wzruszenia. Nie wszyscy klaszczą. Niektórzy mają ręce zajęte ocieraniem oczu... Płaczą nawet mężczyźni. Entuzjazm i wzruszenie panują także wśród księży. I oni klaszczą. Narasta poczucie jedności. Jesteśmy jednym Kościołem. Jezus jest pośród nas. Jak dobrze mieć takiego Króla! Jak dobrze, że jest nas tu tak wielu!

Konsekracja darów ofiarnych. Hostia wznosi się do góry. Temu wywyższeniu towarzyszy uroczysta przygrywka orkiestry dętej. Również kielich z Krwią Najświętszą unoszony jest przy wtórze orkiestry, który przypomina o majestacie Boga-Człowieka i każe oddać Mu hołd. Jezus po raz kolejny oddaje swe Ciało i swoją Krew za grzechy świata. Panie Jezu, czy tym razem jest Ci choć troszeczkę lżej?!

Komunia święta. Kapłani docierają z Panem Jezusem do wszystkich, którzy pragną Go przyjąć. Organy, orkiestra i kapela grają na przemian. Wierni oczekujący na przyjęcie Pana włączają się do śpiewu, a ci, którzy już mają Go w swych sercach, adorują Króla, dla którego nie jest ujmą zmieścić się w ciasnym ludzkim sercu.

Po dziękczynieniu następuje akt poświęcenia. Jest to zmodyfikowana wersja modlitwy, która została odmówiona podczas Mszy św., sprawowanej przez Prymasa Polski, Kard. Józefa Glempa 27 października 1996 r. w Warszawie, w dniu narodowej modlitwy i manifestacji w obronie życia. Akt ma być wypowiedziany przez celebransa, zaś wierni mają go powtarzać w swoich sercach, jednak niektóre zdania są tak poruszające, że nie mieszczą się w sercu i trzeba je wypowiedzieć głośno. Gdy więc celebrans bierze oddech, wierni powtarzają za nim: "Jezu, Królu Miłości, przepraszamy Ciebie za grzechy nasze, naszych braci i sióstr". Nikt nie gasi ludu Bożego, nikt go nie karci. Toż zwracamy się do Króla, który przenika ludzkie serca i zna ich intencje.

Padają ostatnie zdania aktu: "Postanawiamy uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojej Najświętszej Matki".

Organy intonują hymn: "Najświętsze Serce Boże, poświęcamy Ci naszą Ojczyznę, miasta i wioski, nasze rodziny i nas samych. Serce Boże, przyjdź Królestwo Twoje". Po kilku taktach dołączają się skrzypce. Jak dobrze je słyszeć. Wyśpiewują to, czego nie zdołały wyrazić dostojne organy i głosy ludzkie. To jakby śpiew duszy.

Miejsce na ambonce zajmuje jeszcze raz o. Kiersztyn, aby wyrazić swą wdzięczność wobec wszystkich, którzy uświetnili swoją obecnością to ważne wydarzenie. (…) Na koniec o. Tadeusz Kiersztyn przypomina, iż zgromadzeni byli świadkami nie koronacji, ale złożenia wotum. Wartość symboliczna tego wotum jest wielka, więc nie można dopuścić, by zostało przez kogoś zagrabione. Dlatego na stałe wystawiona będzie pozłacana replika korony.

Po błogosławieństwie wiele osób pozostaje, by obejrzeć z bliska udostępnioną w tym celu koronę. Niektórzy, idąc na Mszę św. o g. 15.30 jak w każdą niedzielę, nie spodziewali się, że trafią na taką uroczystość, więc po wyjściu z kościoła - z wypiekami na twarzy - starają się dowiedzieć od kogoś, jak do tego wszystkiego doszło i dlaczego się o tym nie "trąbiło" po całej Polsce. Inni biegną do zakrystii z pretensjami, że nikt im o niczym nie powiedział, a przecież oni też chcą mieć udział w tym wotum dla Pana Jezusa!

Jezu, podsycaj tę żarliwość i hojność serc i daj nam czyny na miarę tej gorliwości, abyśmy wszyscy odszukali się po Twojej prawicy i by naszym udziałem stało się życie wieczne u Twego boku.

Sylwia Kaczmarek
(Posłaniec I/97)

zdjęcia z Uroczystości Chrystusa Króla i złożenia wotum »

Kazanie, wygłoszone przez ks. Tadeusza Kiersztyna SJ »

© 2002-2009 Fundacja Serca Jezusa
Publikowanie materiałów zamieszczonych na stronie wyłącznie za zgodą Fundacji