historia procesu
     złota korona
     przebieg procesu
     sarkofag
     skompletowanie dokum.
     przeniesienie postulacji
     dom rodzinny Rozalii
     podziękowania


   Kazanie, wygłoszone przez ks. Tadeusza Kiersztyna SJ

podczas Uroczystości Chrystusa Króla w dniu złożenia wotum - złotej korony


Króluj nam, Chryste!

Ukochani Bracia i Siostry!

Radują nas, kapłanów tak licznie zgromadzone rzesze. Niektórzy przybyli tu z odległych stron, jak Szczecin, Leszno. Jest wielu ze Śląska, z Małopolski, z Podhala... Gromadzi nas wielkie wydarzenie. Oto dziś ci, którzy kochają Boga, dla których Bóg jest wszystkim, pragną ofiarować Mu wotum - złotą koronę.

Jezus narodził się, przemawiał, uzdrawiał, trudził się po to, aby objawić nam miłość. I dziś daje nam w Ewangelii (Mt 25,31-46) pouczenie, jak mamy się wzajemnie miłować; jak mamy stawać się darem dla siebie. Jezus przyszedł do nas, aby zaprowadzić Królestwo Miłości wśród ludzi chorych na grzech, na nienawiść. Daje nam największe przykazanie miłości Boga i drugiego człowieka. I zarazem obiecuje: wszystkich, którzy tutaj na ziemi uczynią moje prawo swoim prawem, przygarnę do mojego Królestwa. Ci moi, którzy nauczyli się ode Mnie miłości, pozostaną na zawsze ze Mną. Jezus nie chce stracić żadnego człowieka, który rodzi się na naszej ziemi i dlatego swoje orędzie kieruje do ludzi zagubionych, żyjących w grzechu, w nienawiści. Czy znalazł odzew? Tylko nieliczni wytrwali przy Nim, pod Jego krzyżem, a otaczały Go tłumy ludzi wrogich, nienawidzących... Otaczali Go ludzie szydzący z Jego godności królewskiej, szargający godnością Miłości. Ten dramat, który dokonał się 2000 lat temu, jest bardzo wymowny. Jezus przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Jezus jako Król zapragnął poprowadzić Naród Wybrany drogą Miłości i Prawdy, bo po to przyszedł, ale swoi Go nie przyjęli. 2000 lat temu odbył się sąd nad Bogiem, który jest Miłością, i tamten naród odrzucił Jezusa i Jego królewską godność: "Nie mamy innego króla poza Cezarem". "Co mam uczynić z waszym królem?" "Ukrzyżuj Go". Temu, który przyszedł, aby w świecie zaprowadzić Królestwo Miłości, człowiek ofiarował cierpienie krzyża.

Żeby zobaczyć, jak wspaniały jest Król, Jezus, wystarczy spojrzeć na Jego Serce przebite włócznią. Serce to zostało wzgardzone przez ludzi, ale przecież nie przestało kochać, nie przestało być źródłem nadziei i ocalenia. Taki Król został ukrzyżowany. Ale właśnie takiego Króla, o wspaniałym Sercu, Bóg Ojciec przywrócił do życia. I Jezus posyła swoich apostołów - tych, którzy uznali prawo Jego miłości - na cały świat. Posyła ich przez 2000 lat i wciąż daje im to samo zadanie: Zaprowadzajcie w świecie Królestwo Miłości. Niech jednostki, rodziny, narody uznają Mnie za Króla, niech zwrócą się do mojej Miłości, a będą żyli, a będą szczęśliwi.

Trud szerzenia Królestwa Jezusa w świecie był zawsze wielki. Pierwsze wieki złożyły ogromną ofiarę męczeństwa, bo Miłość wciąż była szargana, poniewierana, zabijana. Ale ci, którzy uwierzyli w Jezusa, którzy raz zakosztowali Jego Miłości, woleli kły dzikich zwierząt niż wyrzec się obietnicy Królestwa wiecznego. Ten trud zaczął wydawać wielki plon. Cały ówczesny świat stał się światem chrześcijańskim. Ale szatan nie rezygnował. Przecież on tracił ludzi! Tracił swoje panowanie w sercach ludzkich. W sposób bezwzględny walczył nieustannie z Bogiem i z Kościołem poprzez ludzi, którzy oddali mu się w niewolę przez grzech, nienawiść, pychę.

W czasach nowożytnych rodzi się potężna organizacja - masoneria, która wprost staje do walki z Kościołem i z Bogiem. Poczynając od Rewolucji Francuskiej, w czasie której popłynęło morze krwi niewinnie przelanej; zbezczeszczono kościoły, pozabijano kapłanów, znieważono Najświętszy Sakrament... - ten atak na Kościół ustawicznie się nasila.

Pius XI, który napisał wspaniałe encykliki o kulcie Bożego Serca, ustanawiając święto Chrystusa Króla tłumaczy: "Ustanawiam w całym Kościele święto Chrystusa Króla, bo zewsząd doświadczamy straszliwego naporu zła, widzimy tę przerażającą walkę o człowieka, o całe narody. I musimy sobie uprzytomnić, kto jest Panem, kto jest Bogiem naszym" (encyklika Quas Primas). W trzy lata potem, w 1928 r. wydaje następną encyklikę Miserentissimus Redemptor, w której tak pisze: "Gdy jednak w ubiegłym wieku, a także i w naszych czasach podstępne machinacje bezbożnych ludzi doprowadziły do tego, że zaczęto się wyłamywać spod najwyższej władzy Jezusa Chrystusa i wypowiedziano otwartą wojnę Kościołowi, wydając prawa oraz ustawy niezgodne z prawem Boskim i naturalnym, gdy na publicznych zebraniach wołano: nie chcemy, aby On był naszym Królem, wtedy akt poświęcenia się Sercu Jezusa stał się jednym głosem wszystkich czcicieli Bożego Serca, ostro występujących w obronie Jego praw, głosem wołającym: Trzeba, ażeby Chrystus królował, Przyjdź Królestwo Twoje!"

Od tego czasu zwłaszcza hasło: "Króluj nam Chryste!" odbiło się echem w tysięcznych ustach ludzkich i stało się zawołaniem codziennym. Pozdrawiano się nim na każdym kroku, żeby przeciwstawić się machinacjom zła, które zdawało się, że pochłonie miłość, prawdę, sprawiedliwość... W tej samej encyklice, ten wielki papież Bożego Serca mówi o potrzebie zadośćuczynienia, wynagradzania Chrystusowi Królowi za straszliwe zniewagi, za bluźnierstwa, za brutalną walkę z Miłością.

Dlaczego wynagrodzenie jest takie ważne? Kiedy Jezusa wiszącego na krzyżu otaczały nienawistne tłumy, bolały Go rozrywane przez gwoździe ręce i nogi, bolały Go skronie, dźwigające koronę z cierni, ale przecież stokroć bardziej bolało Go Serce wzgardzone. Stokroć bardziej bolało Go Serce, bo miłość została sponiewierana. Przecież miłość jest miłowaniem, jest bezbronna, jest święta i tak łatwo można ją zranić. Dzisiaj również zbrodnie popełniane przeciw Miłości bolą Boskie Serce. Ta sama Miłość cierpi w naszym Narodzie, cierpi w tych wszystkich miejscach, gdzie jest gnębiona. I za to trzeba Bogu wynagradzać.

Uświadomiliśmy sobie wspólnie w tej Bazylice Serca Jezusa, że godzi się, że najwyższy już czas, żeby w miejsce bluźnierstw, w miejsce przekleństw, w miejsce czynionego zła ofiarować Bogu naszą miłość. Miłość zadośćczyniącą. Miłość wyrażoną w konkrecie. Trzeba wreszcie zdjąć z głowy Chrystusa koronę z cierni, bo Jezus do dźwigania tej korony został zmuszony. Korona z cierni jest oznaką nienawiści ludzkiej. Trzeba więc zdjąć tę koronę z cierni i nałożyć taką, na jaką Bóg zasługuje. Może to być tylko korona serc kochających, ale przecież trzeba nam symbolu widzialnego, trzeba ten symbol w jakiś sposób wyrazić. I dlatego postanowiliśmy w miejsce cierniowej korony, którą niestety w Polsce ustawicznie się Jezusowi nakłada, ofiarować Mu wotum - koronę złotą.

Nigdy bym się nie zdobył na przeprowadzenie takiej akcji, bo bałbym się, że będzie to znowu jakiś powierzchowny akt, ale w tej Bazylice od paru lat w pierwsze piątki miesiąca jest całonocna adoracja. Do tej Bazyliki ściągają ludzie, którzy naprawdę Boga kochają. I modląc się z Wami, Kochani, nabrałem odwagi i przekonania, że taki czyn jest możliwy, że nie będzie on ani płytki, ani nie stanie się tylko jeszcze jedną uroczystością, ale wyrazi to, co jest w naszych sercach, to, co żywimy wobec Jezusa - wielką miłość.

Rzecz niesłychana, w ciągu trzech tygodni uzbieraliśmy na to wotum. Widzieliśmy Waszą hojność, płynącą z wielkiej miłości do Boga. Może na to nie wyglądam, ale jestem bardzo szczęśliwy, że mogę z Wami uczestniczyć w tej uroczystości, że mogę z Wami powiedzieć Bogu: Umiłowany Panie, przynosimy Ci dar naszych serc. Ty wiesz, Panie, że Cię kochamy.

Nasz dar zostanie złożony w tej Bazylice, bo jest to miejsce wyjątkowe. Bazylika została wybudowana z ofiar całej Polski, z ofiar biednych ludzi jako miejsce centralne kultu Serca Jezusa na ziemiach polskich, jako wotum wdzięczności za otrzymane łaski. Również termin złożenia wotum nie jest przypadkowy, bo w tym roku obchodzimy 75. rocznicę konsekracji tejże świątyni. Wtedy na uroczystość konsekracji przyjechał cały Episkopat z księdzem prymasem Edmundem Dalborem i dokonano tutaj aktu poświęcenia Polski Sercu Jezusa. Oto pierwsze strofy tego aktu: "Oto staje u stóp Twoich w osobie swych pasterzy i w osobie pobożnych tych tłumów wierny Naród Polski, aby w starej królów naszych stolicy obwołać Cię uroczyście najwyższym swym Panem. Przyjąłeś z rąk naszych na widomy znak poddaństwa dźwigniętą z ofiar całej Polski świątynię; prosimy Cię, byś ten kościół - w sercu Ojczyzny Sercu Twemu wzniesiony - przyjął za tron królewski Twego wśród nas panowania. Wyznajemy bowiem przed Niebem i ziemią, że Twego panowania nam potrzeba; wyznajemy publicznie, że Ty jeden, Królu królów, masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa... Tak dziś oddajemy Ci cały nasz Naród w zupełne i niepodzielne władanie".

Tego aktu dokonano 75 lat temu. 150 000 ludzi uczestniczyło w tym akcie i cały Episkopat Polski. Dziś jest Was tu trochę mniej i trochę mniej kapłanów, bo walka o Królestwo Jezusa jest coraz cięższa. Ale, Kochani, to przecież z nami jest Król królów, Pan panów, Ten, który potrafi upomnieć się o swoje. Dzisiejsze czytania ostrzegają tych, którzy Bogu urągają, którzy walczą z Jego Królestwem. Nastanie dzień, że Chrystus oddzieli owieczki od kozłów! Do tego czasu, ile macie miłości do Jezusa, tyle się starajcie, żeby Jego Królestwo w naszej Ojczyźnie nastało. Amen

(Posłaniec II/97)

Komunikat Kurii o otwarciu procesu »

© 2002-2009 Fundacja Serca Jezusa
Publikowanie materiałów zamieszczonych na stronie wyłącznie za zgodą Fundacji