|
|
|
Skuteczność całej akcji zbierania ofiar zależała od bezpośredniego dotarcia z prośbą do ofiarodawców przez osoby reprezentujące to dzieło. Dlatego też sroga zima przełomu lat 1998/99 nie zniechęciła ani ks. Kiersztyna do głoszenia po kościołach płomiennych kazań, ani osób zbierających po Mszach świętych ofiary na sarkofag. Każdy ofiarodawca dawał według swych możliwości, lecz zawsze z dobroci serca, a nierzadko z osobistą dla Rózi wdzięcznością. Szczególną ofiarnością odznaczyły się strony rodzinne Rózi: Jachówka, Bieńkówka, Budzów, Maków Podhalański... Również Kraków śpieszył z hojną pomocą, ale nie brakło też ofiar z Polski i od Polonii. W miarę postępu prac przy wykonywaniu sarkofagu rosły i fundusze. Byliśmy świadkami kolejnego cudu Bożej Opatrzności, a zarazem niezwykłej pomocy ze strony Rózi. To ona prowadziła nas do właściwych kościołów i to ona sama pukała do ludzkich serc. Zebrana w przeciągu zaledwie czterech miesięcy suma pokryła główne wydatki związane z sarkofagiem. Sądzimy też, że podobną pomoc z nieba otrzymał p. Michał Gołąbek, by pięknie wykonać sarkofag i wywiązać się z obiecanego terminu. Z początkiem lutego 1999 r. otrzymaliśmy od niego potwierdzenie, że sarkofag jest już na ukończeniu i że będzie gotowy do montowania w Bazylice z początkiem marca. Wkrótce został wyznaczony dzień jego montażu na 5 marca 1999 r. Tak więc to wielkie dzieło - nasza wielka nadzieja - powstało w niespełna pięć miesięcy.
Ekshumacja » |
|