życiorys
     kalendarium życia
     posłannictwo Rozalii
     pisma Rozalii


  Fragmenty pism Rozalii

Oprócz heroizmu cnót za Bożym wybraństwem Rozalii przemawiają pełne namaszczenia i zbudowania pisma. Dobrze odzwierciedlają wewnętrzne oblicze Rozalii, zawierają one głęboką treść mistyczną i dlatego stanowią cenną pozycję w zakresie naszej literatury ascetyczno-mistycznej. Literatura tych pełnych prostoty i szczerości wynurzeń "dziecka Bożego" jest bardzo pouczająca. Wśród pism Rozalii odnajdujemy różne przepowiednie, z których część już się sprawdziła.

Pisma, które zostały po Służebnicy Bożej Rozalii Celakównie, zawdzięczamy jej spowiednikom, którzy nakazali jej spisywanie przeżyć wewnętrznych. Na Pisma Rozalii składają się: Notatki i wspomnienia z życia, t. I-III; Listy do kierownika sumienia (o. Władysława Całki CSsR); Wyznania z przeżyć wewnętrznych oraz Odpowiedzi na pytania. Pisma te, liczące 922 strony, zostały skompletowane i zatytułowane przez ostatniego spowiednika Rozalii, ks. Kazimierza Dobrzyckiego.

Poniżej zamieszczono wybrane cytaty z pism Rozalii:
(Uwaga: w tekstach zachowano oryginalną pisownię)


O Jezu mój najsłodszy. Z miłości ku Tobie i z posłuszeństwa dla mego Kierownika duszy składam Ci w ofierze przez Matkę Niepokalaną to upokorzenie - pisząc dzieje swego życia.

Spraw, mój najdroższy Panie, bym ani jednem słowem tu napisanem nie sprawiła Ci przykrości. Niech każda litera napisana będzie doskonałem aktem miłości mej ku Tobie.

O Maryjo - Matko Moja!- całkowicie oddaję się Tobie, strzeż i broń mię jako rzecz i własność Twoją.

***

Praca przy chorych jest tak piękna jak może żadna inna, zwłaszcza przy chorych wenerycznie. W tym miejscu nie jest wystarczającym być pielęgniarką co do ciała, lecz także co do duszy. (...) Jaka to praca piękna, bez uznania i wdzięczności, pełna wzgardy i poniżenia. O Jezu, co Cię skłoniło, żeś wejrzał na mnie i dałeś mi to zaszczytne pole pracy?

***

O mój Jezu, nigdy Cię nie przestanę wielbić i dziękować Ci, żeś mię przeprowadził przez tę drogę! Nauczyłeś mię, że w ciężkich chwilach, w tym strasznem opuszczeniu od wszystkich, mam szukać schronienia w ramionach Twego krzyża, a siłę czerpać z Twego Boskiego Serca ukrytego w Najśw. Eucharystji, pałającego ogniem miłości ku duszom ludzkim, a zwłaszcza ku tym, które Ci się starają odwzajemnić miłością. Ufam, Jezu, Tobie bezgranicznie, że Cię ukocham miłością Twoją aż do szaleństwa. Prosić o miłość nigdy nie przestanę i jestem pewną, że ją otrzymam, to mi przyrzekł Jezus.

Nigdy nie myślę, gdzie będę po śmierci - co ze mną P. Jezus zrobi - jakie będę mieć zasługi itd. Na ten temat nigdy nie myślę. Wiem, że do tej pory nic jeszcze dla Boga nie uczyniłam, lecz i tu się nie zniechęcam, bo miłość wszystko zastąpi.

Tak, miłość jest wszystkiem i wszystko zastąpi.

Pragnę kochać P. Jezusa tak, jak Go nikt jeszcze nie kochał - za wszystkie dusze, które żyją na ziemi i ze wszystkich pragnę najgoręcej kochać.

Aby moja miłość ku Jezusowi była czysta, musi być wolną od najmniejszych więzów innej miłości:

Dla miłości P. Jezusa pozostanę ukryta, wzgardzona, zapomniana od siebie i ludzi - bo w ten sposób najlepiej zamiera w nas miłość własna.

Jeżeli nam chodzi, byśmy się stali świętymi, to nic innego nie czyńmy, tylko się starajmy o miłość. Aby kochać P. Jezusa, nie potrzeba dokonywać rzeczy wielkich. Jestem przekonana, że im więcej zapomnę o sobie, ukryję się przed stworzeniami, im więcej ogołocę się ze wszystkiego - im więcej uproszczę moje życie na wzór Matki Najśw., to tem więcej będę kochać P. Jezusa, bo wówczas serce moje będzie najpodatniejsze pod działanie miłości.

Pan Jezus pobudza mię do wybierania rzeczy nic nieznaczących w oczach i rozumieniu świata. Sam w sposób tylko Jemu wiadomy każe postępować i obchodzić się ze mną mojemu otoczeniu - za co niech będzie uwielbiony.

***

O Miłości Nieskończona, Boże w Trójcy Przenajświętszej Jedyny! Ja, Twoje najnędzniejsze dziecko, Róża Teresa, oddaję się całkowicie, bez zastrzeżeń Twej Najłaskawszej Miłości na całopalną ofiarę. Proszę Cię najpokorniej, byś ją, Panie Najsłodszy, przyjął i zniszczył według Swej Najświętszej Woli i Swego upodobania.

Wnikając w pragnienie Najświętszego Serca Jezusowego, które wiele razy żądało ofiary ekspiacyjnej za grzechy ludzkie (zwłaszcza za grzechy nieczyste) z największą radością oddaję siebie na całkowite wyniszczenie, na wyniszczenie bez granic, bez zwrotów na siebie. Tak, Panie Najukochańszy, czyń, co chcesz ze mną: krzyżuj, doświadczaj, upokarzaj, wyniszczaj moje ciało do wylania ostatniej kropli krwi przez męczeństwo, a nade wszystko uczyń mnie męczennicą Twej Nieskończonej Miłości. Spraw to, błagam Cię, Jezu, bym Ci oddała miłość za miłość, życie moje za Twe życie złożone za grzechy nasze na krzyżu. Jezu, wysłuchaj mnie, nie odmawiaj mi tej łaski, o którą tak gorąco Cię błagam.

Ty wiesz najlepiej, o Panie, jak bardzo pragnę kochać Cię, pocieszać i radować Twoje Najświętsze Serce tak bardzo wzgardzone i zapomniane przez ludzkość. Twoja bolesna skarga przynagla mnie: "za mało jestem kochany, tak, nie jestem kochany"... Jezu, mój Najsłodszy Jezu, Ty wiesz, Ty wszystko wiesz, jak bardzo pragnę Ciebie ukochać! Ukochać Cię do szaleństwa, do nieskończoności, do zupełnego zapomnienia siebie! Ponieważ moje serce tak bardzo maleńkie jeszcze do tego ściśnione egoizmem, więc, o Jezu, wyrzuć z niego wszystko, co by Twój wzrok razić mogło, rozszerz je do nieskończoności i, o Jezu, spraw, proszę Cię i zaklinam na Twoją miłość, bym Cię ukochała tak, jak do tej chwili nikt ze stworzeń.

Jest to szaleństwo z mej strony, bo ja nie jestem godną tej łaski, jestem samą słabością i nędzą, lecz tym lepiej, bo mam pełne prawo z całą ufnością udać się do Twego miłosierdzia nieskończonego. Wierzę w to niezachwianie, że mi tej łaski nie możesz odmówić, że mi ją na pewno dasz. Dzięki Ci za to, Panie! Jezu mój, Ty wiesz, że tu chodzi o Ciebie, byś był kochany, a ja tak bardzo pragnę miłości. Niemożliwe to jest, byś mi dawał, Panie Jezu, tak wielkie pragnienia, a nie chciał ich zaspokoić... Jedna jest możliwość: Daj mi, Panie Jezu, Twoje Serce, bym Cię Twoją miłością ukochała, a zabierz moje małe, tak bardzo ściśnione serce.

O Jezu! O Miłości! O mój Najdroższy Skarbie! Zmiłuj się nade mną!... Zaspokój pragnienia mojego serca, które się tak wyrywa do Ciebie! Chcę dojść na Kalwarię razem z Tobą i tam dokończyć mojej ofiary na krzyżu, by się móc jak najprędzej połączyć z Tobą najgorętszą miłością. Jezu, jestem słabą, sama tam nie dojdę, lecz z całą ufnością dziecka opieram się na Tobie i Ty mię, na Swych Boskich ramionach, wyniesiesz na najwyższe szczyty miłości, tam mię już najściślej zjednoczysz z Sobą.

Jeszcze o jedno Cię błagam: spraw to, Jezu mój, bym Cię nigdy ani cieniem grzechu nie zasmuciła. Odbierz mi możność obrażania Ciebie. Ukryj mię przed moją słabością w Twoim Najświętszym Sercu i tam będę bezpiecznie spoglądać w moje życie dalsze. Tę ofiarę składam Ci, Jezu, przez Niepokalane Serce Maryi, Twojej i mojej Matki. Jestem własnością Maryi, a Ty, Jezu, niczego Maryi nie odmówisz.

***

Jezus nie może udzielać się bez podziału, w całej pełni duszom, które siebie szukają. Tych dusz jest ogromna ilość śród pobożnych, które chcą służyć Panu Jezusowi, ale na swój sposób. Chcą cierpieć, lecz z pewnym zastrzeżeniem, by się nie narazić, albo nie ośmieszyć... Oddają się Jezusowi, ale tylko wtedy, kiedy mają pewność, że On je obdarzy swą łaską, pociechą itp. Ale jakże mała, ogromnie mała jest liczba tych, które zapomniały o sobie najzupełniej... Czuję w mej duszy przedziwną swobodę i wolność, której nic nie krępuje. Pan Jezus coraz więcej udziela się mej duszy, wprowadza ją na drogi swoje, czyniąc ją głuchą, ciemną, i nieczułą na rzeczy ziemskie... Aby usłyszeć Pana Jezusa, trzeba ukochać samotność, ciszę, ukrycie... Dusza szukająca Jezusa szczerze i prawdziwie, wszędzie Go znajdzie, nawet wśród nawału pracy... I aby słyszeć Pana Jezusa, trzeba z naszej strony uwagi. Trzeba się zupełnie oderwać od rzeczy stworzonych... Klauzurę pragnę mieć w swej duszy, a o tym przecież może nikt nie wiedzieć. Jeżeli mię postawił Pan Jezus w takich warunkach, uczynił to w celu, bym tu, w szpitalu, mogła uświęcić swą duszę... I taka dusza, która się po ludzku przywiązuje do rzeczy stworzonych, nigdy nie dojdzie do doskonałości... Nie chcę nigdy w niczym szukać Twych pociech, lecz samego Ciebie! Jezu, ja nie pragnę Twych darów - lecz pragnę Ciebie...

***

Po Komunii św. przy zakończeniu rekolekcji jakaś przedziwna radość i szczęście napełniły moją duszę. Oddałam się Panu Jezusowi na cały rok i na całe życie, by Mu jak najlepiej służyć. Z góry przyjęłam wszelkie cierpienia i przeciwności, które z miłości i miłosierdzia Swego ześle na mnie.

Odczułam niezmierne pragnienie, by być wzgardzoną, poniżoną niezrozumianą przez ludzi.

Przez szczególne światło wewnętrzne dał mi Pan Jezus zrozumienie, że będę wzgardzona i opuszczona przez ludzi, zwłaszcza przez najbliższych tj. moją rodzinę. I już mi dał Pan Jezus zakosztować tego szczęścia, bo prawie takie same warunki wywiązały się dla mnie, o czem wyżej napisałam.

O Jezu, bądź za wszystko uwielbiony! Dzięki Ci za tę łaskę

***

Po Komunji św. 14/VIII. Pan Jezus w całej pełni jak tylko dusza moja mogła pojąć, pokazał mi wartość życia ukrytego, życia zupełnie prostego na wzór życia Maryi. Najświętsza Maria Panna nie wyróżniała się nadzwyczajnemi czynami. Jej życie najprostsze, a takie prześliczne, które ponad wszystkie inne podobało się Panu Bogu. Tutaj Jezus wskazał mi te rzeczy:

1). Najświętsza Maria Panna zachwyciła Serce Boże miłością najgorętszą, która płonęła w Jej Przeczystem Niepokalanem Sercu.

2). Jej życie najdoskonalej oddane Bogu (Oto ja służebnica Pańska). Najdoskonalsze wypełnienie Woli Bożej na każdą chwilę, na każdy dzień.

3). Jej życie ukryte, ciche bez nadzwyczajności, a przez to samo nadzwyczajne, że najprostsze. Ewangelia święta bardzo mało nam o Niej wspomina. Maria nigdy nie była obecną w tych miejscach z Jezusem, gdzie Jezus cudami potwierdzał Swe Boskie posłannictwo, prócz cudu w Kanie Galilejskiej, tu kazało Jej być Jej matczyne Serce tak bardzo czułe na wszystkie potrzeby i braki Swych dzieci. Nie była Maria przy przemienieniu się Pana Jezusa na Górze Tabor, nie była przy uroczystym wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy; w takich miejscach Jej nie spotykamy, lecz spotykamy Ją w drodze krzyżowej z Jezusem na Kalwarię.

O Jezu, o moja Najukochańsza Matuchno, dziękuję Wam za powołanie do życia najprostszego do życia ukrytego, zapomnianego. "Dziecko, to jest twoja droga - mówił Jezus - kochaj Mię na wzór Maryi, żyj tak, by niczyjej uwagi na siebie nie zwrócić - takie życie zabezpieczy cię przed pychą, miłością własną i próżnością. Dalsze moje dni to dni krzyża i cierpień duszy. Panie Jezu, nie moja, lecz Twoja Wola niech się stanie!

***

21 października miałam nocny dyżur. Nie wiem, co się stało, bo to było bardzo wielką dla mnie niespodzianką:

W pewnym momencie uczułam się cała opanowana jakąś nadzwyczajną siłą, której nie mogłam się oprzeć Czułam się tak skrępowana, że się nie mogłam poruszyć. W duszy powstało niewypowiedziane pragnienie ukochania Pana Jezusa i ponoszenia dla Jego miłości cierpień w tej formie, w jakiej będzie Mu się podobało zesłać na mnie. W tych chwilach pokój nadzwyczajny napełnił całą moją najnędzniejszą istotę, odczułam bardzo bliską obecność Pana Jezusa i tak przeżywałam kilka godzin jak nie na ziemi...

***

Czasami nasuwa mi się myśl, czy to możliwe, bym mogła tak Pana Jezusa ukochać?... Lecz zaraz następuje rozwiązanie tej kwestyi. Pan Jezus jest Miłością!... Jest wszechmocny, najmiłosierniejszy, więc mocen jest to uczynić. Wyznać to pragnę nie tylko przed Ojcem, ale przed całym światem, że takiej duszy jak moja nie było jeszcze na ziemi, by była taka nędzna, grzeszna, słaba i taka mała. Cały ten obraz może doprowadzić duszę do zniechęcenia. O Jezu Najsłodszy, ja myślę przeciwnie: Wtedy, gdy moja dusza czuje cały ciężar win, ciemność, oschłość, opuszczenie, niemoc; w takich chwilach, o Jezu mój, z całą ufnością dziecka, lecz dziecka zawinionego rzucam się w Twe Boskie ramiona i pragnę Cię kochać. Tak, Jezu! moja nędza zbliża mię do Ciebie! Im więcej odczuję moją nędzę, niewierność popełnioną wobec Ciebie, tym więcej będę ufała Twej Miłości, Dobroci i Miłosierdziu, jakim jest przepełnione Twoje Najświętsze Serce.

***

O jak ja się bardzo raduję, że dla miłości Jezusowej nie potrzeba zdobywać czołowego stanowiska ani kończyć Uniwersytetu. Łachmany żebracze, miejsce ostatnie najwięcej pogardzone i wyśmiane nie są również przeszkodą w dojściu na najwyższe szczyty Miłości Bożej. Tam, gdzie natura jest zupełnie zmiażdżona i zdeptana miłość własna, w takiej duszy może królować Miłość Chrystusowa, bez względu na to, jakie miejsce ta dusza zajmuje w społeczeństwie. Kochać Pana Jezusa, kochać do szaleństwa do całkowitego zapomnienia siebie, jest to najwyższe moje pragnienie!...

© 2002-2009 Fundacja Serca Jezusa
Publikowanie materiałów zamieszczonych na stronie wyłącznie za zgodą Fundacji