Pragnę złożyć informację o otrzymaniu łaski uzdrowienia za przyczyną Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny. W styczniu 2004 roku przebywałam w Italii opiekując się 97-letnią babcią. W tym 3 miesięcznym okresie zaczęłam odczuwać pulsujące bóle głowy o różnym nasileniu, które jak gdyby przypływały i odpływały. Momentami miałam wrażenie, że ktoś przykłada mi wiertło dentystyczne w określony, ciągle ten sam punkt, lewej części potylicy. Nadmieniam, że wcześniej nigdy nie bolała mnie głowa. Naszły mnie złe myśli, stawiałam złą diagnozę. Ratowałam się trochę lekami, które zabrałam z domu, ale niewiele mi to pomogło. Właśnie wtedy wpadła mi do rąk zabrana z domu, zupełnie nieświadomie modlitwa o beatyfikację S.B. Rozalii Celakówny. Poczułam wielką jej bliskość i ulgę. Od tej pory miałam przy sobie wspaniałą opiekunkę po fachu (sama z zawodu jestem pielęgniarką). Odmawiając modlitwę o beatyfikację i przedstawiając swoje modlitwy i troski, obiecałam wtedy S.B. Rozalii Celakównie, że jeżeli wrócę z Italii zdrowa to będzie dowodem otrzymanej łaski za jej właśnie przyczyną. Obiecałam również, że zgłoszę ten fakt, co czynię z wielką wiarą, nadzieją i miłością. Nadmieniam, że kilka lat temu pielgrzymowałam do Krakowa do Dzieciątka Jezus Koletańskiego, odwiedziłam również wtedy grób Rozalii. Przeczytałam również zapiski o jej trudnej pracy i o głębokim jej życiu duchowym. Minęło wlaśnie kilka miesięcy, zdrowa i pełna wdzięczności powróciłam znów do Italii, aby opiekować się tą samą osobą. Nie jest to łatwa praca, jednak cieszę się bardzo, ponieważ oprócz korzyści materialnych sama ubogacam się. Dużo uczę się, a tęsknota i rozłąka z rodziną są powodem wielu rozmyślań. Wspomnę jeszcze, że mam 57 lat, od 21 lat jestem wdową (mąż zginął w wypadku). Sama wychowuję dwoje dzieci córkę i syna. Dzieci moje nie założyły jeszcze swojej rodziny.
Z wyrazami szacunku i gorącymi pozdrowieniami |